sobota, 3 października 2015

Recenzja - „Królowa Śniegu” Michael Cunningham

„Posłuchajcie! Zaczynamy. Kiedy bajka się skończy, będziemy wiedzieli więcej niż wiemy teraz...”. Tymi słowami sto siedemdziesiąt lat temu, pewien duński pisarz rozpoczął, tym razem nie inspirowaną folklorem lub tradycjami narodowymi, lecz będąca w całości wytworem jego nieskrępowanej wyobraźni baśń. Przyniosła mu ona ogromna sławę i weszła, jak parę innych jego nowel do kanonu literatury dla dzieci. A całkiem niedawno amerykański autor, o podobnie nieograniczonej fantazji i wspaniałym warsztacie literackim zacytował tytuł tej klasyki, nazywając również swoją najnowszą powieść „Królowa Śniegu”. Michael Cunningham, bo o nim mowa, zdecydowanie nie potrzebuje podpierać się autorytetem „kolegi po piórze” Hansa Christiana Andersena, gdyż jego, trwająca od trzydziestu blisko lat kariera ma się doskonale. Wydał (aż/tylko) siedem świetnie przyjętych powieści i zdobył wiele nagród literackich. Pisze artykuły prasowe i filmowe scenariusze, jako juror ocenia twórczość innych a jako wykładowca uczy swoich następców na prestiżowych uczelniach. Ale co najważniejsze nigdy nie zawodzi swoich wiernych fanów. Niestety fani czasem zapominają jakim pisarzem jest ich idol i na siłę próbują znaleźć w jego twórczości elementy lub techniki, którymi on po prostu nie operuje.