wtorek, 26 lipca 2016

Rozmowa z Karoliną


Urodziłaś się 2 Listopada 1983r. Miałaś być chłopcem, o imieniu Karol. A że urodziłaś się dziewczynką, wujek Marek , dał Ci na imię Karolina. Urodziłaś się o cerze śniadej i miałaś długie czarne włosy. Rosłaś zdrowo, byłaś wesołą dziewczynką.


DSCN1474.JPG


Do dziesięciu lat z rodzicami i siostrą, mieszkaliśmy razem. Rodzice kupili mieszkanie, wyprowadzili się. Ty nie chciałaś z nimi iść. Nie pomogły prośby, rodzicom było bardzo przykro. Mama do szkoły przyjechała , aby Cie zabrać do nowego domu. wyskoczyłaś  jej z pędzącego auta i wróciłaś do nas. Rodzice przyszli po Ciebie, zamknęłaś się w łazience razem z tornistrem książkami, przesiedziałaś tam kilka godzin i płakałaś. Nie pomogły prośby, nikomu nie chciałaś otworzyć drzwi. Rodzice odjechali - dopiero wyszłaś. Mama postanowiła pójść z Tobą do psychologa na rozmowę, szukała pomocy. Jak szłaś -10letnie dziecko-zakładałaś na siebie mój dres, śmiesznie to wyglądało. Z dumą chwaliłaś się Pani psycholog, że to babci dres, a założyłaś go, aby Cię chronił. Rozmowy nic nie dały. Zadecydowano, że zostaniesz z dziadkami. Był jeden warunek, musisz się dobrze uczyć. Ja nie byłam zachwycona tą decyzją, uważałam, każde dziecko powinno być przy rodzicach. Stało się, ty dotrzymałaś słowa, byłaś wzorową uczennicą. Jeździliśmy razem na wczasy Balaton, do Zakopanego i do Łeby.
W Łebie dziadzio się wychował. Chciał Ci pokazać swoją szkołę, boisko na którym kopał w piłkę, wydmy ruchome, jezioro na którym łowił ryby. No i dom w którym mieszkał.


DSCN1473.JPG


Bardzo lubiłaś jeździć autem. Samochód ruszał, a Ty z dziadziem zaczynaliście śpiewać swój repertuar - mieliście bogaty. Po skończeniu szkoły podstawowej poszłaś  do Liceum Ogólnokształcącego.
Trzecią i czwartą klasę liceum robiłaś w Niemczech w Guben. To była międzynarodowa szkoła.Marzyłaś aby ukończyć Akademię Medyczną. Dokonałaś tego bez problemu. Egzaminy zawsze zaliczałaś za pierwszym podejściem.
Przypominam sobie, jak na studiach Twoja koleżanka urodziła dziecko. Aby nie musiała brać urlopu dziekańskiego Ty i Samira, postanowiłyście pomóc koleżance i na zmianę zajmowałyście się Zbysiem. Koleżanka ukończyła studia, a Zbysiu wyrósł.
Dyplom otrzymałaś 2010r. Przy wręczaniu dyplomu towarzyszyłam Ci. Byłam z Ciebie dumna. Osiągnęłaś to o czym marzyłaś. Udało się dzięki, ciężkiej i systematycznej nauce.
Pierwsza pracę rozpoczęłaś w klinice na oddziale neonatologi. Byłaś tam rok. Uważałaś, że tam mało zdobywasz wiedzy - przeniosłaś się na anestezjologię. Uważałaś, że tam możesz chorym więcej z siebie dać. Pracowałaś też  w pogotowiu ratunkowym - aby dorobić. Jako lekarz rezydent mało zarabiałaś. Nie wystarczało na opłaty mieszkania, dojazdy. No i książki. Lekarz cały czas musi się doszkalać, pogłębiać wiedzę. Byłaś silną ambitną osobą.
Jak zachorowałam - leżałam na onkologii.Ty z pracy zamiast jechać do domu, każdego dnia, przyjeżdżałaś do mnie do szpitala. Przywoziłaś recepty na leki chorym , bo trzeba było brać a szpital nie miał. I tak przez trzy miesiące.
Kiedy zabierali mnie z oddziału na blok operacyjny, Ty stałaś pod drzwiami. Wywozili mnie z bloku na oddział - byłaś przy mnie. Pamiętam jak na sali zakładałaś mi na szyję łańcuszek z ANIOŁEM STRÓŻEM - babciu nigdy go nie zdejmuj, niech cię strzeże  przed chorobą i złem. Byłaś bardzo uczuciową osobą.
Pewnego dnia, kiedy wchodziłaś do mnie na salę, podłączano mi krew. Radioterapia robi swoje. Niszczy komórki chore i zdrowe - jak to zobaczyłaś, nie wytrzymałaś, zaczęłaś szlochać i powtarzać “dlaczego to moja babcia”. Zabrano Cię.  Dopiero na drugi dzień przyszłaś do mnie.
Dostawałam przepustkę do domu co pięć dni - tyle trwał cykl naświetleń. Jak wyniki były dobre, można było jechać do domu na dwa dni. Ty mnie odwoziłaś do domu i  przywoziłaś z powrotem do kliniki. Mnie się udało.
W roku2015 przeniosłaś się do Kliniki Profesora Religi - Śląskie Centrum Chorób Serca. Zaczęłaś też załatwiać  formalności  na misję wojskową do Afganistanu. Brakowało Ci czasu na przyjazd do domu - ale pamiętałaś. Codziennie przysyłałaś SMS, albo dzwoniłaś. Najczęściej w nocy dałaś sygnał - jak nie spałam dałam znak. Kiedy zadzwoniłaś -  rozmawiałyśmy. Czułyśmy się jak w domu, gdzie zawsze siadałyśmy w kuchni przy stole z herbatką. Trzymałyśmy się za ręce. Ty mi opowiadałaś - ja słuchałam.
W tym roku na dzień babci miałaś w klinice dyżur. Przyjechałaś później 7 lutego w niedzielę. Jak nigdy przywiozłaś wino, kawę, bardzo dużo ciasta, prezenty. Było bardzo przyjemnie i wesoło Pobyłaś parę godzin musiałaś wracać bo rano do pracy. Przy pożegnaniu przytuliłaś mnie. I powiedziałaś: Babciu ja nie pozwolę, abyś kiedyś musiała iść do domu opieki społecznej. Będę pracować i opiekę zapewnię Ci w domu. Te słowa, jak echo odbijają się od ściany do ściany. To był nasze ostatnie spotkanie i pożegnanie.


IMG_0193.JPG


Odjechałaś na zawsze. Dziewiąty luty wtorek dostałam wiadomość. TWOJE SERCE PRZESTAŁO BIĆ. Nie wiem co się ze mną działo. Trudno mi w to uwierzyć. Już szósty miesiąc jak Cię nie ma. A ja wciąż czekam na Ciebie. Patrzę na telefon - milczy. Sprawdzam SMS - PUSTY. Każdego piątku - wiesz - w domu mam  taki dzień sprzątania. Odkurzam Twój pokój. Spoglądam na Twoje zaścielone nowe łóżko, w którym spałaś dwa razy. Obok na szafce stoi Twoje zdjęcie, na którym się uśmiechasz - myślisz, babciu weź się w garść.
Dzisiaj na ogrodzie, nacięłam dużo lawendy, powkładam do woreczków. Poukładam w Twojej szafie między ubraniami i książkami. Niech pachną. Próbuję się pozbierać. Ale są chwile, ze nie daję rady. Jak mam takie ciężkie momenty, idę do Ciebie, nawet parę razy w tygodniu. Zapalę znicz, porozmawiam z Tobą. Ale ty milczysz. A ja czekam na Ciebie. Powiem Ci jeszcze, że w dniu, kiedy Twoje prochy składano do mogiły, miałaś bardzo dużo ludzi. Był twój Profesor z Zabrza, który się Tobą opiekował. Była dr Magda, która bardzo Ci zaufała. Koleżanki rezydentki, instrumentariuszki z bloku operacyjnego. Były karetki pogotowia z Legnicy i Bolesławca. W chwili składania urny z prochami do ziemi karetki przeraźliwie wyły. Był to bardzo wzruszający moment. Mogiła tonęła w kwiatach. Kiedy stoję nad mogiłą myślę - Ty pomogłaś uratować życie i zdrowie wielu osobom. A Ciebie nie udało się przywrócić do życia.
Teraz  masz spokój. Płoną znicze przy mogile w doniczkach stoją hortensje.To są kwiaty, które bardzo lubiłaś. Chodziłaś po ogrodzie i
fotografowałaś.
znicz plonacy wier4.gif

Janina Korol