piątek, 18 lipca 2014

Miasto ruin i zgliszcz w fotografii Alojzego Skorupy

Dziś trudno uwierzyć, że Bolesławiec to zupełnie nowe - niemal w całości - miasto, które zostało w swojej zabytkowej części pieczołowicie odrestaurowane i rozbudowane. Zachwyca każdego przybysza swoim niepowtarzalnym urokiem, kompleksowym uporządkowaniem architektonicznym i odtworzeniem terenów zielonych wg. historycznych wzorców. Swoją “drugą młodość” przeżywa po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, co umożliwiło napływ i racjonalne wykorzystanie olbrzymich środków finansowych na rewitalizację istniejących obiektów i kolejne inwestycje.

W szkolnej kronice Szkoły Podstawowej Nr 8 /dziś Miejski Zespół Szkół Nr 3/ jako ówczesny dyrektor szkoły odnotowałem pod datą 26 czerwca 1986 roku fakt przekazania do muzealnych zbiorów Izby Pamięci kilkudziesięciu bezcennych fotografii wykonanych głównie przez jedynego w tym czasie w nadbobrzańskim grodzie fotografa Alojzego Skorupę. Ich unikatowa wartość wynika z faktu, że są autentycznym dokumentem ilustrującym stan rzeczy głównie z roku 1946 i kilku następnych lat. Wcześniej fotografował ruiny i uśpione życie miasta brat pana Alojzego, Rudolf, który wyjechał w głąb Polski, rezygnując z osiedlenia się na terenie niebezpiecznych wówczas Ziem Odzyskanych. Alojzy Skorupa został więc uniwersalnym kronikarzem faktów i zdarzeń, które pozwoliły miastu zasłynąć - nie tylko urodą, ale przede wszystkim wszechstronnym dorobkiem w skali ogólnokrajowej.
Dzieło odbudowy nadbobrzańskiego grodu trzeba było rozpoczynać od punktu zerowego. Dziś trudno uwierzyć, że historyczne kamieniczki Starówki doszczętnie strawił ogień.

Okrutne ślady wojny i dzieło szabrowników
Alojzy Skorupa był człowiekiem wyjątkowym i godnym najwyższego szacunku, bezinteresownym społecznikiem i życzliwym ludziom mecenasem. Swoje usługi nierzadko wykonywał bezpłatnie ze współczucia dla ludzkiej biedy i w odruchu humanitarnej solidarności. To był człowiek noszący serce na dłoni, cieszący się powszechnym szacunkiem i uznaniem. Moje szkoły - najpierw “Czwórka”, a potem “Ósemka” zawsze mogły liczyć na jego pomoc i tak było od początku naszej przyjaźni. Jemu zawdzięczały utrwalenie na taśmie fotograficznej najważniejszych epizodów w swoich dziejach, podobnie jak całe nasze miasto, które szczerze ukochał i stał się piewcą jego urody i kronikarzem dziejów. Dzięki swojej pasji i zaangażowaniu ocalił od zapomnienia historię grodu nad Bobrem.

Po moim odejściu na emeryturę zgromadzone w szkolnych muzeach skarby uległy rozproszeniu i zniszczeniu. To już strata bezpowrotna i nie chcę wracać do tej kwestii (zainteresowani znajdą uwagi na ten temat w blogu “Szkoła sercem malowana” http://pawelsliwko.blogspot.com/). Ocalenie resztek zbiorów muzealnych byłej “Ósemki” zawdzięczam zainteresowaniu i życzliwości pani Dyrektor Gimnazjum Samorządowego Nr 3 mgr Irenie Sikora Kołodyńskiej, która talent pedagoga łączy w sobie z walorami człowieka myślącego, dzięki czemu historyczne fotografie trafiły na krótko do mojej obróbki komputerowej z możliwością upowszechnienia wiedzy o powojennych dziejach miasta bez zafałszowań i pokusy upiększania rzeczywistości. Tak powstał ten fotoreportaż, który obnaża brutalną grozę skutków wojny i pokazuje patriotyzm czystej wody. Uzupełnieniem są oszczędne w słowach “wstawki”, w których nie silę się na oryginalność, za to cytuję kilka dosłownych wypowiedzi autentycznych pionierów, którzy byli w Bolesławcu pierwszymi osadnikami.

Ślady wojny i zbrodniczego zdziczenia
Zapisy pochodzą ze skromnego w objętości i szacie graficznej pierwszego w grodzie nad Bobrem turystycznego przewodnika zatytułowanego “Bolesławiec i okolice”, którego byłem głównym autorem. Krótki tekst na temat historii miasta opracował znany i zasłużony architekt Janusz Bachmiński, do mnie należał tekst reszty wydawnictwa w rozdziałach: “Dorobek XX-lecia”, “Spacerkiem po Bolesławcu”, “Dalsze wycieczki z Bolesławca”, “Nowogrodziec”’ “Gościszów”’ “Zamczysko na bazaltowym kopcu - Grodziec”, “W starym zamku i nad wodospadem w Kliczkowie”, “Bory Dolnośląskie”.

W składzie zespołu redakcyjnego znaleźli się : Janusz Bachmiński, Włodzimierz Kowalski, Jerzy Szymkowiak, Paweł Śliwko, Aleksander Widlarz, Henryk Wawrzynowicz. Rok wydania - 1965. Na zlecenie Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, z fundacji Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wydaje Zarząd Oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego w Bolesławcu. Zdjęcia - Alojzy Skorupa i Sergiusz Radziejewski, opracowanie graficzne - Mieczysław Żołądź (okładka zewnętrzna z linorytem przedstawiającym Ratusz Miejski i herb Bolesławca oraz rozkładana okładka z planem miasta i szkicem okolic Bolesławca w formie dwubarwnego linorytu).

Jeszcze jedno spojrzenie fotografa na bolesławiecki Rynek. To już stadium częściowego odgruzowania. Ruiny kamienic pozostały.

Pospolite ruszenie mieszkańców przy odgruzowywaniu miasta. Wszystko było wielką prowizorką, improwizacją, nikt nie liczył czasu pracy i rozmiarów wspólnego trudu. To był patriotyczny obowiązek. W gruzach wyrastały pierwsze prymitywne sklepy. Na fotografii widać szyld pierwszej polskiej galanterii.


Pesymiści nie wierzyli w powrót do normalności. Przewagę mieli na szczęście poobijani wojennymi doświadczeniami optymiści i to oni mieli rację. Bolesławiec wracał do życia i odradzał się jak symboliczny feniks z popiołu …


Młodzi i starzy pchają po szynach górnicze wózki wyładowane gruzem. W żołnierskim mundurze pcha wózek zdobywca Berlina, fryzjer z zawodu, Michał Bigosiński

Ciekawa i symboliczna niejako fotografia ; 
ocalały z pożogi wojennej Kościół 
Ocalały z pożogi wojennej Kościół /dziś Bazylika Mniejsza/, w którym pełnił swoją posługę nieodżałowanej pamięci wspaniały pasterz ksiądz prałat Władysław Rączka /na mój wniosek jako radnego wyróżniony zaszczytnym tytułem “Honorowy Obywatel Bolesławca”/ Zrujnowana kamienica u wylotu z ulicy Prusa na Rynek została odbudowana, nie ma natomiast dwóch budynków zamykających kompozycję urbanistyczną Rynku /m.in. mieścił się tu hotel i restauracja/. Do dzisiaj toczy się nierozstrzygnięty spór zwolenników i przeciwników powrotu do pierwotnego stanu zabudowy tej części placu.
Na zakończenie pierwszej części prezentacji przytoczę fragment wypowiedzi pierwszej polskiej nauczycielki w Bolesławcu - Stefanii Tajcher.
“Miasta właściwie nie było. Sczerniałe elewacje zdruzgotanych kamienic niczym ospa znaczyły wyrwy powstałe po karabinowych czy innych pociskach. Czarne oczodoły wypalonych okien wprowadzały nastrój grozy, stosy skręconego żelastwa i cegieł, kamieni, jakichś rupieci sięgały pierwszego piętra. Przejście przez ten chaos gruzu wymagało ekwilibrystycznych umiejętności. Ponure, wymarłe miasto wieczorem tonęło w egipskich ciemnościach. Brakowało gazu, światła, żywności”.
autor: Paweł Śliwko
zdjęcia z prywatnych zbiorów autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz