Dziś trudno uwierzyć, że Bolesławiec to zupełnie nowe - niemal w całości - miasto, które zostało w swojej zabytkowej części pieczołowicie odrestaurowane i rozbudowane. Zachwyca każdego przybysza swoim niepowtarzalnym urokiem, kompleksowym uporządkowaniem architektonicznym i odtworzeniem terenów zielonych wg. historycznych wzorców. Swoją “drugą młodość” przeżywa po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, co umożliwiło napływ i racjonalne wykorzystanie olbrzymich środków finansowych na rewitalizację istniejących obiektów i kolejne inwestycje.
W szkolnej kronice Szkoły Podstawowej Nr 8 /dziś Miejski Zespół Szkół Nr 3/ jako ówczesny dyrektor szkoły odnotowałem pod datą 26 czerwca 1986 roku fakt przekazania do muzealnych zbiorów Izby Pamięci kilkudziesięciu bezcennych fotografii wykonanych głównie przez jedynego w tym czasie w nadbobrzańskim grodzie fotografa Alojzego Skorupę. Ich unikatowa wartość wynika z faktu, że są autentycznym dokumentem ilustrującym stan rzeczy głównie z roku 1946 i kilku następnych lat. Wcześniej fotografował ruiny i uśpione życie miasta brat pana Alojzego, Rudolf, który wyjechał w głąb Polski, rezygnując z osiedlenia się na terenie niebezpiecznych wówczas Ziem Odzyskanych. Alojzy Skorupa został więc uniwersalnym kronikarzem faktów i zdarzeń, które pozwoliły miastu zasłynąć - nie tylko urodą, ale przede wszystkim wszechstronnym dorobkiem w skali ogólnokrajowej.
|
Dzieło odbudowy nadbobrzańskiego grodu trzeba było rozpoczynać od punktu zerowego. Dziś trudno uwierzyć, że historyczne kamieniczki Starówki doszczętnie strawił ogień. |
|
Okrutne ślady wojny i dzieło szabrowników |
Alojzy Skorupa był człowiekiem wyjątkowym i godnym najwyższego szacunku, bezinteresownym społecznikiem i życzliwym ludziom mecenasem. Swoje usługi nierzadko wykonywał bezpłatnie ze współczucia dla ludzkiej biedy i w odruchu humanitarnej solidarności. To był człowiek noszący serce na dłoni, cieszący się powszechnym szacunkiem i uznaniem. Moje szkoły - najpierw “Czwórka”, a potem “Ósemka” zawsze mogły liczyć na jego pomoc i tak było od początku naszej przyjaźni. Jemu zawdzięczały utrwalenie na taśmie fotograficznej najważniejszych epizodów w swoich dziejach, podobnie jak całe nasze miasto, które szczerze ukochał i stał się piewcą jego urody i kronikarzem dziejów. Dzięki swojej pasji i zaangażowaniu ocalił od zapomnienia historię grodu nad Bobrem.
Po moim odejściu na emeryturę zgromadzone w szkolnych muzeach skarby uległy rozproszeniu i zniszczeniu. To już strata bezpowrotna i nie chcę wracać do tej kwestii (zainteresowani znajdą uwagi na ten temat w blogu “Szkoła sercem malowana” http://pawelsliwko.blogspot.com/). Ocalenie resztek zbiorów muzealnych byłej “Ósemki” zawdzięczam zainteresowaniu i życzliwości pani Dyrektor Gimnazjum Samorządowego Nr 3 mgr Irenie Sikora Kołodyńskiej, która talent pedagoga łączy w sobie z walorami człowieka myślącego, dzięki czemu historyczne fotografie trafiły na krótko do mojej obróbki komputerowej z możliwością upowszechnienia wiedzy o powojennych dziejach miasta bez zafałszowań i pokusy upiększania rzeczywistości. Tak powstał ten fotoreportaż, który obnaża brutalną grozę skutków wojny i pokazuje patriotyzm czystej wody. Uzupełnieniem są oszczędne w słowach “wstawki”, w których nie silę się na oryginalność, za to cytuję kilka dosłownych wypowiedzi autentycznych pionierów, którzy byli w Bolesławcu pierwszymi osadnikami.
|
Ślady wojny i zbrodniczego zdziczenia |
Zapisy pochodzą ze skromnego w objętości i szacie graficznej pierwszego w grodzie nad Bobrem turystycznego przewodnika zatytułowanego “Bolesławiec i okolice”, którego byłem głównym autorem. Krótki tekst na temat historii miasta opracował znany i zasłużony architekt Janusz Bachmiński, do mnie należał tekst reszty wydawnictwa w rozdziałach: “Dorobek XX-lecia”, “Spacerkiem po Bolesławcu”, “Dalsze wycieczki z Bolesławca”, “Nowogrodziec”’ “Gościszów”’ “Zamczysko na bazaltowym kopcu - Grodziec”, “W starym zamku i nad wodospadem w Kliczkowie”, “Bory Dolnośląskie”.
W składzie zespołu redakcyjnego znaleźli się : Janusz Bachmiński, Włodzimierz Kowalski, Jerzy Szymkowiak, Paweł Śliwko, Aleksander Widlarz, Henryk Wawrzynowicz. Rok wydania - 1965. Na zlecenie Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, z fundacji Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wydaje Zarząd Oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego w Bolesławcu. Zdjęcia - Alojzy Skorupa i Sergiusz Radziejewski, opracowanie graficzne - Mieczysław Żołądź (okładka zewnętrzna z linorytem przedstawiającym Ratusz Miejski i herb Bolesławca oraz rozkładana okładka z planem miasta i szkicem okolic Bolesławca w formie dwubarwnego linorytu).
|
Jeszcze jedno spojrzenie fotografa na bolesławiecki Rynek. To już stadium częściowego odgruzowania. Ruiny kamienic pozostały. |
|
Pospolite ruszenie mieszkańców przy odgruzowywaniu miasta. Wszystko było wielką prowizorką, improwizacją, nikt nie liczył czasu pracy i rozmiarów wspólnego trudu. To był patriotyczny obowiązek. W gruzach wyrastały pierwsze prymitywne sklepy. Na fotografii widać szyld pierwszej polskiej galanterii. |
|
Pesymiści nie wierzyli w powrót do normalności. Przewagę mieli na szczęście poobijani wojennymi doświadczeniami optymiści i to oni mieli rację. Bolesławiec wracał do życia i odradzał się jak symboliczny feniks z popiołu …
|
|
Młodzi i starzy pchają po szynach górnicze wózki wyładowane gruzem. W żołnierskim mundurze pcha wózek zdobywca Berlina, fryzjer z zawodu, Michał Bigosiński |
|
Ciekawa i symboliczna niejako fotografia ;
ocalały z pożogi wojennej Kościół
|
Ocalały z pożogi wojennej Kościół /dziś Bazylika Mniejsza/, w którym pełnił swoją posługę nieodżałowanej pamięci wspaniały pasterz ksiądz prałat Władysław Rączka /na mój wniosek jako radnego wyróżniony zaszczytnym tytułem “Honorowy Obywatel Bolesławca”/ Zrujnowana kamienica u wylotu z ulicy Prusa na Rynek została odbudowana, nie ma natomiast dwóch budynków zamykających kompozycję urbanistyczną Rynku /m.in. mieścił się tu hotel i restauracja/. Do dzisiaj toczy się nierozstrzygnięty spór zwolenników i przeciwników powrotu do pierwotnego stanu zabudowy tej części placu.
Na zakończenie pierwszej części prezentacji przytoczę fragment wypowiedzi pierwszej polskiej nauczycielki w Bolesławcu - Stefanii Tajcher.
“Miasta właściwie nie było. Sczerniałe elewacje zdruzgotanych kamienic niczym ospa znaczyły wyrwy powstałe po karabinowych czy innych pociskach. Czarne oczodoły wypalonych okien wprowadzały nastrój grozy, stosy skręconego żelastwa i cegieł, kamieni, jakichś rupieci sięgały pierwszego piętra. Przejście przez ten chaos gruzu wymagało ekwilibrystycznych umiejętności. Ponure, wymarłe miasto wieczorem tonęło w egipskich ciemnościach. Brakowało gazu, światła, żywności”.
autor: Paweł Śliwko
zdjęcia z prywatnych zbiorów autora