Sylwetka
damy zmienia się wraz z biegiem czasu, stając się coraz bardziej
rozbudowana w ramionach, przez ogromne rękawy wszyte bardzo nisko,
co podkreślało spadziste ramiona. Takie rękawy, na które zużywano
wiele metrów materiału, nazywano w tym czasie udźcami cielęcymi!
Żeby nie
klapnęły, podpierano je całą masą fiszbinów w okolicach łokcia.
Talia ściśnięta maksymalnie gorsetem, podkreślona była szerokim
pasem z dużą ozdobną klamrą, ze srebra, a nawet złota. Spódnice
krótsze, bo tylko do kostek, ukazywały niewieście nóżki z
skórkowych pantofelkach na płaskim obcasie. Same spódnice bardzo
szerokie, pod które wkładano kilka krochmalonych halek, często
przybrane były szeroką falbaną. Szczególnie strojnie szyto suknie
balowe. Jedna szczególnie piękna, po prostu mnie zachwyciła. Na
mięsisty i lśniący różowy atłas, narzucono czarną delikatną
koronkę. Rękawy bufki do połowy przykryte były szerokimi dwiema
falbanami z koronki, schodzącymi w szpic do talii. Dół spódnicy
składał się z trzech szerokich falban w koronki wycinanej w duże
zęby.
Zmieniła
się również fryzura damy. Włosy podczesywano do góry i splatano
na czubku głowy w kok, zdobiony wstążkami i piórami. Niekiedy
tworzono przy twarzy pęki krótkich loków, wplatając w nie wstęgi,
pióra i kwiaty. Ponieważ szerokie rękawy uniemożliwiały włożenie
płaszcza, moda nakazywała noszenie wielkich peleryn i tzw.
burnusów z kapturami, bez rękawów, oraz szerokie szale kaszmirowe.
Po raz pierwszy w damskiej modzie, pojawiła się bluzeczka, noszona
razem ze spódnicą. Panie wychodząc na ulicę, obowiązkowo
wkładały budki o wysokich główkach, a do strojnych letnich sukien
szerokie pasterskie kapelusze, bogato dekorowane strusimi piórami,
wstążkami i kwiatami. Wiedeń zasłynął wówczas z produkcji
pięknych, lekkich tkanin bawełnianych, tkanych w barwne wzory.
Mężczyźni
nosili wysokie cylindry, długie żakiety z wysokimi kołnierzami z
aksamitu i koszule z krochmalonymi kołnierzykami zachodzącymi pod
brodę. Spodnie były bardzo wąskie, buty z lakierowanymi noskami.
Do tego koniecznie laska ze srebrną gałką. ( często kryjąca
sztylet) Zarost golono, pozostawiając baki po obu stronach twarzy. W
takim stroju chodził po Warszawie młodziutki pan Fryderyk Chopin i
wtedy poznał pannę Konstancję Gładkowską ubraną w strojną
toaletę. Pisał: ”ale i strój panny, biało , z różami na
głowie, do twarzy prześlicznie dobrany!”
Moda z
tej epoki nazywała się biedermeier. Obejmowała nie tylko ubiory,
lecz również meble, dekorację salonów i przedmioty życia
codziennego.
W
pierwszej połowie XIX wieku, dominował błyskawiczny rozwój
przemysłu maszynowego, produkowano coraz więcej różnych
materiałów. Lata pięćdziesiąte wyróżniały się coraz
szerszymi spódnicami, gdyż panie nie chciały zrezygnować z
gorsetów i wąskiej talii. Zmieniło się uczesanie. Włosy
rozdzielano przedziałkiem na środku głowy, gładko przyczesane
zakrywały uszu. Warkocze upinano płasko, tworząc z tyłu głowy
koszyczek lub węzeł.
Pod
koniec lat pięćdziesiątych, młoda i piękna jak bogini, cesarzowa
Francji Eugenia, małżonka cesarza Napoleona III, lubiąca przepych,
wskrzesiła modę osiemnastowiecznych krynolin! Były to spódnice
olbrzymich rozmiarów, atłasowe, białe, różowe lub w jasnych
barwach pastelowych, całe naszywane drobnymi falbankami z tiulu i
koronek. Z paryskiego dworu, krynoliny przyjęły się powszechnie na
całym świecie, dzięki wynalazkowi tzw. stalówki, jakby klatki
wykonanej z cienkich, lekkich taśm elastycznych, na które nakładano
mnóstwo halek i spódnicę. Krynoliny rozpowszechniły się nie
tylko wśród sfer bogatych, lecz i kobiet uboższych, nadawały
bowiem nawet skromnej sukni pozory zamożności.
Staniki,
jak zawsze bardzo obcisłe, przy codziennych sukienkach zapinane
były z przodu stanika na drobne guziczki i wykończone małym
kołnierzykiem.. Ale suknie balowe olśniewały przepychem. Duże
dekolty obszywane były koronkowymi lub gazowymi bertami (falbanami)
i odsłaniały całe ramiona i piersi, Przebogato zdobione haftami,
falbanami, aplikacjami z koronek i tiulów, miały nieco wydłużone
doły spódnic, w niewielkie treny. Krynolina skracała sylwetkę,
wobec czego powróciły pantofelki na wysokim obcasie. Małe
kapelusiki w chłodne dni, przybierano woalkami. W lecie noszono
szerokie słomkowe pasterki z dużymi rondami przybranymi polnymi
kwiatami. Pomimo niedogodności, były chyba najbardziej kobiece i
malownicze stroje w dziejach kostiumologii.
W Polsce
krynoliny były powszechnie noszone. Lecz tragiczne wypadki z lutego
1861 roku, kiedy to wojsko rosyjskie otworzyło ogień do
manifestantów, zabijając pięciu demonstrantów, z każdej stery
społecznej. Pogrzeb ofiar zamienił się w stu stutysięczną
manifestację polskości, hołd oddawali nawet oficerowie rosyjscy.
Wkrótce potem na Placu Zamkowym w Warszawie, doszło do masakry
ludzi domagających się reform i wolności. Arcybiskup Fijałkowski,
sprawujący w tym czasie rolę prymasa i głowy Kościoła polskiego,
zarządził bezprecedensową na skalę światową, żałobę
narodową! Kobiety polskie od służącej do księżny, schowały
stroje karnawałowe, ubierając czarne krynoliny, wykończone
niekiedy maleńkim białym kołnierzykiem i hebanowym krzyżem na
piersi.. Złoto, klejnoty, polskie kobiety oddały na skarb narodowy.
Zamiast kosztownej biżuterii, noszono krzyżyki z czarnej lawy i
emblematy narodowe plecione z włosów lub czarno emaliowanego
metalu. Takie krynoliny nosiły Polki przez cały czas Powstania
Styczniowego i jeszcze długo potem, pomimo surowych zakazów władz
carskich. Nigdy, w żadnym kraju nie noszono żałoby tak masowo, jak
właśnie w Polsce. Wpłynęło to nawet na modę paryską, bowiem
bardzo modne stały się tam ciemne suknie, nazywane
sentymentalnie:”Łzy Polski”.
Krynoliny
wyszły z użycia pod koniec lat sześćdziesiątych, wobec rozwoju
komunikacji i rozbudowy miast, oraz wynalezienia maszyny do szycia,
stając się anachronizmem. Koniec lat osiemdziesiątych cechują
stroje z wielkimi turniurami, coraz bardziej obcisłe i do figury.
Turniury stały się przedmiotem nieustannych kpin i dowcipów
humorystycznych. Lekarze i higieniści występowali z odczytami,
walcząc o projekty sukien zgodne z budową kobiety, tak zwane
reformowane. Kobiety zaczęły odrzucać gorsety w początkach XX
wieku.
Wybuch I
wojny światowej w latach 1914 – 15 spowodował zasadniczy zwrot w
kierunku nowej mody. Wiele kobiet zaczęło wtedy pracować zawodowo,
zastępując walczących mężczyzn. W pracy ubiór musiał być
wygodny i domy mody wzięły to pod uwagę Zdecydowanie już
odrzucono gorsety, a stroje stały się krótsze, do pół łydki.
Modne były żakiety i kostiumy zapinane pod szyję, oraz małe
kapelusiki lub czapki. W Paryżu stroje kobiece upodabniały się do
męskich: króciutka fryzurka, tak zwana garsonka, a do tego proste
sukienki i płaszczyki sięgające tylko do kolan. Kapelusze miały
głębokie dno i wyglądały jak garnki, zdobiono je kwiatami. Linia
pasa sięgała bioder. Lata trzydzieste przyniosły jeszcze większą
prostotę w modzie damskiej. W okresie międzywojennym zaznaczyły
się trzy modne sylwetki: chłopczyca – lata dwudzieste. Smukła,
wężowa sylwetka z lat 1936-38, oraz prosta sylwetka z krótką,
szeroką spódnicą 1939- 46 r.
Tak oto
kształtowała się przez wiele wieków moda na stroje kobiece,
mająca wpływ na politykę i czasami na losy narodów. Na tym kończę
mój cykl o modzie, pisany w niemałym trudzie ze względu na moje
coraz bardziej chore oczy. Miłym czytelniczkom życzę, żeby zawsze
miały w szafie modną kieckę. Panuje bowiem krzywdzące
przekonanie, ”że każda kobieta ma dziecko geniusza, męża idiotę
i nie ma się w co ubrać!”
Elżbieta
Gizela Erban
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz