wtorek, 10 czerwca 2014

Damska suknia, a sprawa polska!



Sylwetka damy zmienia się wraz z biegiem czasu, stając się coraz bardziej rozbudowana w ramionach, przez ogromne rękawy wszyte bardzo nisko, co podkreślało spadziste ramiona. Takie rękawy, na które zużywano wiele metrów materiału, nazywano w tym czasie udźcami cielęcymi!
Żeby nie klapnęły, podpierano je całą masą fiszbinów w okolicach łokcia. Talia ściśnięta maksymalnie gorsetem, podkreślona była szerokim pasem z dużą ozdobną klamrą, ze srebra, a nawet złota. Spódnice krótsze, bo tylko do kostek, ukazywały niewieście nóżki z skórkowych pantofelkach na płaskim obcasie. Same spódnice bardzo szerokie, pod które wkładano kilka krochmalonych halek, często przybrane były szeroką falbaną. Szczególnie strojnie szyto suknie balowe. Jedna szczególnie piękna, po prostu mnie zachwyciła. Na mięsisty i lśniący różowy atłas, narzucono czarną delikatną koronkę. Rękawy bufki do połowy przykryte były szerokimi dwiema falbanami z koronki, schodzącymi w szpic do talii. Dół spódnicy składał się z trzech szerokich falban w koronki wycinanej w duże zęby.
Zmieniła się również fryzura damy. Włosy podczesywano do góry i splatano na czubku głowy w kok, zdobiony wstążkami i piórami. Niekiedy tworzono przy twarzy pęki krótkich loków, wplatając w nie wstęgi, pióra i kwiaty. Ponieważ szerokie rękawy uniemożliwiały włożenie płaszcza, moda nakazywała noszenie wielkich peleryn i tzw. burnusów z kapturami, bez rękawów, oraz szerokie szale kaszmirowe. Po raz pierwszy w damskiej modzie, pojawiła się bluzeczka, noszona razem ze spódnicą. Panie wychodząc na ulicę, obowiązkowo wkładały budki o wysokich główkach, a do strojnych letnich sukien szerokie pasterskie kapelusze, bogato dekorowane strusimi piórami, wstążkami i kwiatami. Wiedeń zasłynął wówczas z produkcji pięknych, lekkich tkanin bawełnianych, tkanych w barwne wzory.
Mężczyźni nosili wysokie cylindry, długie żakiety z wysokimi kołnierzami z aksamitu i koszule z krochmalonymi kołnierzykami zachodzącymi pod brodę. Spodnie były bardzo wąskie, buty z lakierowanymi noskami. Do tego koniecznie laska ze srebrną gałką. ( często kryjąca sztylet) Zarost golono, pozostawiając baki po obu stronach twarzy. W takim stroju chodził po Warszawie młodziutki pan Fryderyk Chopin i wtedy poznał pannę Konstancję Gładkowską ubraną w strojną toaletę. Pisał: ”ale i strój panny, biało , z różami na głowie, do twarzy prześlicznie dobrany!”
Moda z tej epoki nazywała się biedermeier. Obejmowała nie tylko ubiory, lecz również meble, dekorację salonów i przedmioty życia codziennego.
W pierwszej połowie XIX wieku, dominował błyskawiczny rozwój przemysłu maszynowego, produkowano coraz więcej różnych materiałów. Lata pięćdziesiąte wyróżniały się coraz szerszymi spódnicami, gdyż panie nie chciały zrezygnować z gorsetów i wąskiej talii. Zmieniło się uczesanie. Włosy rozdzielano przedziałkiem na środku głowy, gładko przyczesane zakrywały uszu. Warkocze upinano płasko, tworząc z tyłu głowy koszyczek lub węzeł.
Pod koniec lat pięćdziesiątych, młoda i piękna jak bogini, cesarzowa Francji Eugenia, małżonka cesarza Napoleona III, lubiąca przepych, wskrzesiła modę osiemnastowiecznych krynolin! Były to spódnice olbrzymich rozmiarów, atłasowe, białe, różowe lub w jasnych barwach pastelowych, całe naszywane drobnymi falbankami z tiulu i koronek. Z paryskiego dworu, krynoliny przyjęły się powszechnie na całym świecie, dzięki wynalazkowi tzw. stalówki, jakby klatki wykonanej z cienkich, lekkich taśm elastycznych, na które nakładano mnóstwo halek i spódnicę. Krynoliny rozpowszechniły się nie tylko wśród sfer bogatych, lecz i kobiet uboższych, nadawały bowiem nawet skromnej sukni pozory zamożności.
Staniki, jak zawsze bardzo obcisłe, przy codziennych sukienkach zapinane były z przodu stanika na drobne guziczki i wykończone małym kołnierzykiem.. Ale suknie balowe olśniewały przepychem. Duże dekolty obszywane były koronkowymi lub gazowymi bertami (falbanami) i odsłaniały całe ramiona i piersi, Przebogato zdobione haftami, falbanami, aplikacjami z koronek i tiulów, miały nieco wydłużone doły spódnic, w niewielkie treny. Krynolina skracała sylwetkę, wobec czego powróciły pantofelki na wysokim obcasie. Małe kapelusiki w chłodne dni, przybierano woalkami. W lecie noszono szerokie słomkowe pasterki z dużymi rondami przybranymi polnymi kwiatami. Pomimo niedogodności, były chyba najbardziej kobiece i malownicze stroje w dziejach kostiumologii.
W Polsce krynoliny były powszechnie noszone. Lecz tragiczne wypadki z lutego 1861 roku, kiedy to wojsko rosyjskie otworzyło ogień do manifestantów, zabijając pięciu demonstrantów, z każdej stery społecznej. Pogrzeb ofiar zamienił się w stu stutysięczną manifestację polskości, hołd oddawali nawet oficerowie rosyjscy. Wkrótce potem na Placu Zamkowym w Warszawie, doszło do masakry ludzi domagających się reform i wolności. Arcybiskup Fijałkowski, sprawujący w tym czasie rolę prymasa i głowy Kościoła polskiego, zarządził bezprecedensową na skalę światową, żałobę narodową! Kobiety polskie od służącej do księżny, schowały stroje karnawałowe, ubierając czarne krynoliny, wykończone niekiedy maleńkim białym kołnierzykiem i hebanowym krzyżem na piersi.. Złoto, klejnoty, polskie kobiety oddały na skarb narodowy. Zamiast kosztownej biżuterii, noszono krzyżyki z czarnej lawy i emblematy narodowe plecione z włosów lub czarno emaliowanego metalu. Takie krynoliny nosiły Polki przez cały czas Powstania Styczniowego i jeszcze długo potem, pomimo surowych zakazów władz carskich. Nigdy, w żadnym kraju nie noszono żałoby tak masowo, jak właśnie w Polsce. Wpłynęło to nawet na modę paryską, bowiem bardzo modne stały się tam ciemne suknie, nazywane sentymentalnie:”Łzy Polski”.
Krynoliny wyszły z użycia pod koniec lat sześćdziesiątych, wobec rozwoju komunikacji i rozbudowy miast, oraz wynalezienia maszyny do szycia, stając się anachronizmem. Koniec lat osiemdziesiątych cechują stroje z wielkimi turniurami, coraz bardziej obcisłe i do figury. Turniury stały się przedmiotem nieustannych kpin i dowcipów humorystycznych. Lekarze i higieniści występowali z odczytami, walcząc o projekty sukien zgodne z budową kobiety, tak zwane reformowane. Kobiety zaczęły odrzucać gorsety w początkach XX wieku.
Wybuch I wojny światowej w latach 1914 – 15 spowodował zasadniczy zwrot w kierunku nowej mody. Wiele kobiet zaczęło wtedy pracować zawodowo, zastępując walczących mężczyzn. W pracy ubiór musiał być wygodny i domy mody wzięły to pod uwagę Zdecydowanie już odrzucono gorsety, a stroje stały się krótsze, do pół łydki. Modne były żakiety i kostiumy zapinane pod szyję, oraz małe kapelusiki lub czapki. W Paryżu stroje kobiece upodabniały się do męskich: króciutka fryzurka, tak zwana garsonka, a do tego proste sukienki i płaszczyki sięgające tylko do kolan. Kapelusze miały głębokie dno i wyglądały jak garnki, zdobiono je kwiatami. Linia pasa sięgała bioder. Lata trzydzieste przyniosły jeszcze większą prostotę w modzie damskiej. W okresie międzywojennym zaznaczyły się trzy modne sylwetki: chłopczyca – lata dwudzieste. Smukła, wężowa sylwetka z lat 1936-38, oraz prosta sylwetka z krótką, szeroką spódnicą 1939- 46 r.
Tak oto kształtowała się przez wiele wieków moda na stroje kobiece, mająca wpływ na politykę i czasami na losy narodów. Na tym kończę mój cykl o modzie, pisany w niemałym trudzie ze względu na moje coraz bardziej chore oczy. Miłym czytelniczkom życzę, żeby zawsze miały w szafie modną kieckę. Panuje bowiem krzywdzące przekonanie, ”że każda kobieta ma dziecko geniusza, męża idiotę i nie ma się w co ubrać!”

Elżbieta Gizela Erban

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz