Koniec
wieku XVIII, cechował powrót do pseudoklasycyzmu. Naturalnie zawsze
modę lansował Paryż. Na skutek zwycięskich wojen Napoleona we
Włoszech, do Francji zaczęły napływać antyczne rzeźby, obwożone
po mieście na specjalnych platformach. Narastał entuzjazm dla
starożytności. Fakty te sprawiły, że naśladowanie sztuki
greckiej stało się modą, a ubiory kobiece przystosowano do nowych
form. W toaletach uszytych na wzór greckich chitonów, pierwsze
odważyły się wystąpić na balu paryskie aktorki.
Tuniki
z okresu dyrektoriatu szyto z lekkich, białych tkanin, jak muślin
indyjski, jedwabna gaza angielska i batyst. Suknie przepasywano
wysoko pod piersiami. Takie podwyższenie linii pasa charakteryzowało
odtąd suknie aż do roku 1815. Staniczek był drapowany swobodnie
ponad linią stanu i spięty na ramionach broszami w kształcie
kamei. Dół sukni marszczony pod biustem, spływał luźno do ziemi,
tworząc niewielki tren. Suknie balowe nie miały trenów, lecz
ozdabiane były szlakami z białego haftu, z ornamentami z kwiatów i
girland na dole spódnicy. Sam stanik nie był niczym zdobiony.
Sylwetka damy stała się wysmukła, na bose nogi wkładały greckie
sandałki lub białe atłasowe pantofelki na płaskiej podeszwie.
Obuwie wiązane było wstążkami dookoła łydki. Na głowach damy
nosiły maleńkie czepeczki w kształcie zawoju lub budki, z
przybraniem z kwiatów wiązane wstążkami pod brodą. Moda na budki
przetrwała długie lata. Za dyrektoriatu budki były tak głębokie,
że zakrywały profil twarzy, a pani wyglądała, jakby ubrała na
głowę rurę! Nie noszono płaszczy, a jako okrycie służyły
barwne szale. Po pewnym czasie wprowadzono do toalet długie rękawy
i do białych sukien ubierano spencery, czyli kaftaniki z długim
rękawem.
Natomiast
epoka empire wprowadziła na powrót modę na kosztowne tkaniny.
Cesarz Napoleon zadbał, żeby jego dwór prezentował się
wspaniale. Wróciły aksamity, jedwabie, atłasy i koronki. Dalej
noszono jednak batystowe białe suknie, z podniesionym pod samym
biustem stanem,spódnice były proste i leciutko przymarszczone, a
staniczek dopasowany z dużym okrągłym dekoltem ściągniętym
sznureczkiem. Króciutkie rękawki miały kształt bufek. W toaletach
balowych głębokie dekolty obszywano wysokim kołnierzem ze
sztywnych koronek wycinanych w ząbki. Modne były treny do sukien
balowych. Bardzo modne stały się długie, kolorowe indyjskie szale,
które damy przerzucały przez jedno ramię.
W
1806 roku, w Warszawie na balu w Zamku, cesarz Napoleon poznał panią
Marię Walewską, żonę starego szambelana z dworu króla
Stanisława Augusta. Marysia, z domu panną Łączyńska, uczennica
pana Mikołaja Chopina, ojca Fryderyka, była śliczną kobietką,
lecz jak głoszą plotki, nie grzeszyła wielkim rozumem. Na dworskim
balu wystąpiła w prostej białej muślinowej sukience, bez żadnych
ozdób i klejnotów. To był skandal! Mimo skromnego stroju, podbiła
serce cesarza i stała się jego ”polską żoną”. Urodziła mu
syna Aleksandra, noszącego nazwisko męża swej matki Walewskiego. W
przyszłości stał się ministrem spraw zagranicznych Francji i był
łudząco podobny do swego prawdziwego ojca. Marysieńka zrobiła
wielką karierę, otrzymując od swego cesarskiego kochanka tytuł
hrabiny i duży majątek. Po upadku Napoleona wyszła po raz drugi za
mąż za hrabiego Ornano i została marszałkową Francji. Przez całe
życie ubierała się w suknie białe lub szare. Ma wspaniały
grobowiec na paryskim cmentarzu Père-Lachaise,
lecz naprawdę pochowano ją w Polsce, w kościółku w jej rodzinnej
Kiernozi.
Prawdę
mówi stare przysłowie, że nie szata zdobi człowieka, lecz
człowiek szatę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz