W
starożytnej Grecji i Rzymie, kobiety ubierały się barwnie i lubiły pokazywać to
i owo. Suknie miały duże dekolty i zmieniały się wraz z każdą epoką, podobnie
jak i fryzury. Elegantki malowały paznokcie u rąk i nóg, a także stosowały mocny
makijaż. Uczestniczyły w życiu politycznym kraju.
Z
nastaniem religii chrześcijańskiej, rola kobiety ograniczała się wyłącznie do
rodzenia dzieci. Moda nie zmieniała się niemal przez wieki. Uważano, że kobieta
jest z natury ograniczona, grzeszna, więc powinna jak najmniej ukazywać ciała.
W związku z powyższym, kobiety nosiły jedną suknię po swojej matce i babce, bo
moda wcale się nie zmieniała. Żeby nie kusić mężczyzn, kobieta miała na
głowie chustę, okrywającą szczelnie
włosy i okalającą twarz. W Polsce nazywano taką chustę podwiką, stąd dawna
nazwa kobiety - podwika. Suknia szyta była prosto, bez żadnych ozdób.
Oczywiście, bogate damy miały złotą biżuterię, przeważnie krzyże lub medaliony,
z wyobrażeniem jakiegoś świętego, czy nawet relikwiarze.
O
bieliźnie nie wspominam, ponieważ w średniowieczu jej nie noszono. Jedna
płócienna koszula była używana w dzień i w nocy. Dolnej części garderoby, ani
tym bardziej biustonoszy nie znano! Brud był rzeczą normalną, ponieważ w średniowieczu mycie ciała uważano
za grzech. To mniemanie przetrwało niemal do naszych czasów, bo istnieje
przysłowie, że „kto się umywa, tego ubywa!”
Dopiero
w XV wieku, w epoce Odrodzenia, we Włoszech, panie zaczęły trefić włosy, a
nawet je farbować! Suknie stały się powłóczyste, miały duże dekolty ozdobione
drogimi kamieniami. Damy odsłaniały
biust i stosowały znowu makijaż. Panowie nosili bardzo obcisłe spodnie,
uwydatniające pewną męską część ciała.
Ale taka swobodna moda trwała dosyć krótko. Już w XVI wieku, w Hiszpanii, wynaleziono krezę, to jest sztywny
kołnierz z płótna lub koronek, szczelnie zasłaniający szyję. Suknie miały
szerokie i sztywne spódnice, na twardych podkładkach, w których kobiety
poruszały się z trudnością. Ponownie włożyły na głowy krochmalone czepce, kryjące
włosy.
Ale
dopiero wiek XVII przyniósł w modzie prawdziwą rewolucję. We Francji kobiety
zrzuciły sztywne i surowe kiecki, zmieniły czepki na twarzowe kapelusze z
piórami i rozpuściły włosy, układając je w bujne loki. Karierę zaczęli robić
fryzjerzy i krawcy, czasami wpływając nawet na politykę państwa.
A
skąd się wzięła krynolina? Szeroka spódnica okrągła, albo spłaszczona z przodu
i z tyłu, a szeroka po bokach? Moda na krynolinę narodziła się we Francji, w
królestwie elegancji i szyku. Król Ludwik XIV, ten, który mówił: „l'Etat c'est moi!” Państwo to ja! -
miał kochankę pannę Luizę de la Baume-Le Blanc de La Vallière. Panna Luiza miała krzywe biodro, więc
należało temu jakoś zaradzić. Królewski krawiec długo myślał, aż wymyślił, żeby
to krzywe biodro zamaskować specjalną, szeroką spódnicą, na poduszkach
wypchanych końskim włosem – stąd nazwa crin.. Potem wprowadzono druciane lub
trzcinowe obręcze. Taka suknia z jedwabiu, albo innej kosztownej tkaniny, z
wielkim dekoltem, ozdobiona koronkami, klejnotami i haftem, zrobiła taką
karierę, że przyjęła się na całym świecie. Eleganckie panie zaczęły czesać się
w długie francuskie loki, przeplatając włosy perłami, czy wpinając w nie barwne
pióra. Teraz kobiety wyglądały zalotnie i uroczo, przestały być maszynkami do
rodzenia dzieci, a zaczęły zajmować się z powodzeniem polityką, kreując coraz
to inne stroje i fryzury. Damska suknia stała się najważniejszym elementem
mody, a jej kreatorzy potęgami. W następnym odcinku opowiem, o skandalu jaki
wybuchnął przez zwykły rozporek w spodniach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz